Małe, większe i największe…

…pisklęta. W ptasim świecie przyszła pora na wielkie wykluwanie. W różnych dziuplach, szczelinach, misternych gniazdach i tych nieco mniej misternych wykluwają się ptasie młode. Rodzice mają teraz pełne „ręce”… może lepiej powiedzieć – dzioby – roboty. Maluchy trzeba wykarmić, ogrzać, dopilnować. Szczególnej uwagi wymagają te, które zaczynają uczyć się latać i prędzej czy później opuszczą rodzinne gniazdo. Mimo że pewne siebie, przez jakiś czas będą jeszcze potrzebowały opieki rodziców. Czasem jednak zdarza się, że z gniazda wypadnie ptak zupełnie nieporadny, ledwo opierzony, tylko z kępkami puchu, zamkniętymi oczami, o kosmicznym wyglądzie, żółtodziób. Co począć z takim pisklakiem, gdy natrafimy na niego w parku? No właśnie, jeśli chcemy pomagać ptakom, musimy zapamiętać ważną zasadę. Jeśli pisklę jest duże, aktywnie się przemieszcza, podskakuje, próbuje podlatywać, ma już częściowo wykształcone pióra, wtedy lepiej je pozostawić tam, gdzie je spotkaliśmy. Rodzice zapewne są w okolicy i zajmują się malcem. Można spróbować nakierować takiego podlota w stronę najbliższych krzewów, w miejsce, gdzie nie będzie się rzucał w oczy kotom i innym drapieżnikom. Jeśli zaś malec jest zupełnie nieporadny, trzeba sprawdzić, czy w okolicy nie widać gniazda, z którego mógł wypaść. Może uda się zwrócić go do rodzinnego domu. Jeśli nie widzimy gniazda, dobrze jest skontaktować się z Ptasim Azylem, który mieści się w warszawskim Ogrodzie Zoologicznym. Tam uzyskamy fachową poradę, jak powinniśmy zareagować w konkretnej sytuacji.

szpak

W minionym tygodniu w wilanowskich ogrodach mieliśmy kilka spotkań z młodymi ptakami. Ten młody szpak nie potrzebował naszej pomocy.

pisklak

Ta kruszyna miała za to dużo szczęścia. Spacerująca po parku młodzież znalazła to pisklę na środku alejki. Nigdzie w pobliżu nie było widać gniazda. Pisklę zostało zaniesione na muzealną wartownię. Pracownicy muzeum zawieźli je następnie do Ptasiego Azylu w warszawskim ZOO.

Wehikuł czasu

Są takie rośliny, które nieodparcie przywołują skojarzenia z czasami prehistorycznymi. Wśród nich znajdują się z pewnością paprocie. Chyba każdy, patrząc na nie, przypomina sobie ilustracje ze szkolnych podręczników przedstawiające florę karbońską, z ogromnymi paprociami, w tym również takimi o pokroju drzewiastym.

Paprocie są szczególnie piękne wiosną, gdy wybijają z ziemi zwiniętymi w kształt pastorału liśćmi. W ogrodach wilanowskich można zobaczyć pokaźnych rozmiarów paprociowy łan nad stawem w południowej części parku.

Paprocie.fot. J. Dobrzańska

Paproć. fot. J. Dobrzańska

W wilanowskim parku można spotkać również innego „przybysza z przeszłości” – miłorząb dwuklapowy. Miłorzębowe były niegdyś, szczególnie w erze mezozoicznej, zdecydowanie bardziej rozpowszechnione. Z tej grupy przetrwał do naszych czasów tylko jeden gatunek, który na stanowiskach naturalnych występuje wyłącznie w Chinach. To właśnie miłorząb dwuklapowy. Warto wspomnieć, że miłorząb to roślina nagonasienna. Grupa ta kojarzy się z pewnością bardziej z roślinami iglastymi, choć nie jest to reguła, a miłorząb przecież ma piękne, wachlarzowate blaszki liściowe. Ot i kolejna niezwykła cecha tej wyjątkowej rośliny. Gatunek ten chętnie sadzony jest jako roślina ozdobna. Miłorzębów w wilanowskich ogrodach rośnie kilka. Okazały i dorodny miłorząb rośnie w parku angielsko-chińskim, nieopodal Ogrodu Różanego. Dwa młode osobniki można również zobaczyć, idąc od Pompowni w stronę Altany Chińskiej. Miłorzęby tak jak i paprocie poczuły już wiosnę i wypuściły drobne, delikatne listki.

Miłorząb. fot. J. Dobrzańska