Czytelnicy „Wieści z parku” pamiętają zapewne wilanowskiego puszczyka, który niegdyś miał swoją dziuplę w boskietach za pałacem. Aktualnie puszczyk przeprowadził się i oznaki jego bytowania częściej można zobaczyć na przedpolu muzealnym. W niedzielny poranek okazało się, że to nie jeden puszczyk, lecz para! Do tego puszczykowa rodzina powiększyła się. Pracownicy Działu Ogrodowego wykonujący prace porządkowe na przedpolu uratowali małego puszczyka przed atakiem wron. Puszczyk najwyraźniej próbował swoich sił w lotach, ale jak na razie bezskutecznie i wylądował na ziemi. To częste u sów, że wcześnie wychodzą z dziupli – nim jeszcze potrafią latać. Puszczyk został złapany i ukryty w bezpiecznym miejscu, w krzewie z dala od oczu ludzi i wron, ale nieopodal rodzinnej dziupli, tak by rodzice mogli dalej się nim opiekować.
Nasz puszczyk może mieć rodzeństwo. Jeśli zobaczą Państwo jakiegoś sowiego podlota w parku wilanowskim, bardzo prosimy poinformować straż pałacową.
W razie spotkania z młodą, nieopierzoną sową prosimy pamiętać, że w takiej sytuacji najważniejsze jest, by zapewnić jej spokój i bezpieczeństwo. Zagrożeniem mogą być przede wszystkim wrony, psy i koty, a także osoby, które mogłyby ją nadmiernie niepokoić. Jeśli miejsce, w którym się znajduje, jest bezpieczne – zostawmy ją tam. Jeśli zaś jest narażona na niebezpieczeństwa i trzeba udzielić jej pomocy, to nie przenośmy jej zbyt daleko. Ważne też jest, by ograniczyć swój kontakt z sową i raczej nie brać jej w nieokryte ręce, nie tylko ze względu na sowie szpony, ale też aby nie pozostawiać swojego zapachu. Jeśli mamy wątpliwość, jak postąpić, zapytajmy specjalistów, na przykład z Ptasiego Azylu znajdującego się w miejskim ogrodzie zoologicznym w Warszawie.
Wilanowski puszczyk. fot. Julia Dobrzańska i Weronika Janus