W poszukiwaniu zimy

Pojawiła się w tym roku zaledwie na chwilę, a i było jej jak na lekarstwo. Dla tych wszystkich z Państwa, którzy tęsknią za zimą, dzisiejszy artykuł o tym, co białe i puszyste, ale bynajmniej nie o śniegu.  Tą grudniową porą zimowe najbardziej zdają się być… łabędzie. Całą ich ośmioptasią rodzinę można wciąż spotkać na Jeziorze Wilanowskim.  Nie trudno jest odróżnić młode od dorosłych osobników. Rodzice mają mlecznobiałe pióra i czerwone dzioby. Dzioby młodych są ciemne, szare, zaś pióra  na ich głowach i skrzydłach są brązowawopopielate. Z obecności łabędzi można się jednocześnie cieszyć, jak i nią martwić. Cieszyć – bo to piękne ptaki i swoją obecnością na jeziorze naturalnie radują oczy. Martwić, gdyż zima jednak przyjść może, a jak na dzikie łabędzie przystało, powinny podjąć sezonową wędrówkę i największe mrozy przeczekać na przykład na jakiejś płyciźnie morskiej zatoki. Co sprawia, że łabędzie rezygnują  ze swoich naturalnych zachowań? Niestety my sami. Zbyt wcześnie rozpoczęte zimowe dokarmianie, a co gorsza karmienie ptaków przez cały rok, powoduje, iż łabędzie pozostają na niewielkich śródlądowych zbiornikach. Naturalnym pokarmem łabędzi są głównie rośliny wodne, w niewielkim stopniu też lądowe. Czasem urozmaicają sobie dietę pokarmem zwierzęcym, larwami owadów czy rybią ikrą. Chleb, choć chętnie przez nie zjadany, tak naprawdę nie jest dla nich zdrowy. Pamiętajmy, że dokarmianie ptaków wodnych jest uzasadnione tylko w przypadku bardzo ostrych mrozów. W tym czasie możemy sypać im ziarno lub drobno pokrojone surowe warzywa.

Dorosłe i młode ptaki odróżniamy po kolorze dzioba i upierzeniu.

Obserwując łabędzie, nie trudno się domyślić, dlaczego stały się inspiracją  spektakli baletowych.