Maj to bardzo dynamiczna pora w przyrodzie. Przekwitają kwiaty wczesnej wiosny, za to na ich miejsce pojawiają się nowe gatunki. Pośród drzew i krzewów otaczających skoszone już otwarte przestrzenie parku krajobrazowego można teraz podziwiać zupełnie inny zestaw kwiatów niż dotychczas. Zakwitły na przykład żółte glistniki jaskółcze ziele. Roślinie tej od wieków przypisywano właściwości lecznicze, chociażby takie, iż może pomagać na kurzajki, które smaruje się świeżym sokiem z łodygi. W parku kwitną też bodziszki cuchnące o różowo-fioletowych płatkach. Nazwa tej rośliny pochodzi od intensywnego zapachu, który można poczuć, rozcierając jej liście. Ale czy jest on naprawdę taki brzydki? Przekonajcie się Państwo sami. Razem z glistnikami i bodziszkami, we wspólnym łanie zakwitły białe czosnaczki pospolite. Te trzy gatunki o delikatnych, wysokich łodygach tworzą bardzo malownicze i urokliwe kompozycje. Za to nieopodal stawu, w południowej części parku można zaobserwować cały łan kwitnących na biało niezapominajek. Towarzyszą im pojedyncze, rzec można „tradycyjne”, błękitne „krewniaczki” oraz dąbrówki o ciemno niebieskich kwiatach.
Glistnik jaskółczeziele
Bodziszek cuchnący
Czosnaczek pospolity
Niezapominajka
Dąbrówka
Wśród ptaków też wiele się teraz dzieje. Z zimowych „urlopów” na południu wróciły jerzyki, kapturki, słowiki, wilgi, zaganiacze i dołączyły do chóru ptaków, które już wcześniej swymi śpiewami zaczęły ogłaszać wiosnę. Jeśli lubią Państwo pieśń słowika, zapraszam w okolice stawu południowego i ujścia Potoku Służewieckiego, gdzie można teraz posłuchać tego wyśmienitego śpiewaka. Słowik pewnie już niedługo pośpiewa, gdyż i na niego przyjdzie czas założenia rodziny. Tylko czekać, aż jakaś pani słowikowa zakocha się w piosence naszego mistrza ptasiej pieśni. Niektóre ptaki dopiero przystępują do lęgów, inne natomiast wyprowadziły już pierwsze, tegoroczne potomstwo. Na gałęziach, pod krzewami, wśród traw wypatrzeć można pierzaste, trochę pokraczne stworzonka o zdecydowanie przykrótkich ogonkach i dziobach z żółtymi zajadami w kącikach. To właśnie tegoroczne podloty. Dopiero wyleciały z gniazd i jeszcze nie najlepiej radzą sobie z lotem. Nie należy im teraz przeszkadzać. Taki żółtodziób uczy się życia pod pilnym okiem rodziców. Nie litujmy się nad nim i nie zabierajmy go do domu, pozwólmy mu dorastać na łonie natury, a jeśli wyjdzie przypadkiem na ulicę – przegońmy w pobliskie zarośla.
Słowik szary
Młody kwioczoł
Wiosna to też czas opadów, w tym roku bardzo obfitych. Pod wpływem deszczów Potok Służewiecki okazał swoje groźne oblicze i rozlał się szeroko przy kaskadzie. Spieniona na kamieniach woda grzmiała jak prawdziwy wodospad, a przepływając po nieporośniętych trawą fragmentach brzegu, porywała cząstki gruntu, odsłaniając korzenie pobliskich drzew. Nawet taka niewielka struga jak nasz potok potrafi być niebezpieczna i gwałtownie zmieniać stan wód. Wynika to z faktu, iż zlewnia potoku, czyli teren z którego dopływa woda, jest w dużej mierze złożona z utwardzonych nawierzchni chodników, ulic, domów. Po takim terenie woda spływa bardzo szybko i prawie nie wsiąka w grunt. Nie ma też po drodze naturalnych mokradeł czy innych terenów, gdzie mogłaby być retencjonowana. Spływa wprost do koryta, które wyprostowane i umocnione powoduje jej szybkie przemieszczanie się w dół biegu potoku, aż do ujścia. W ten sposób tracimy cenną wodę. Warto też pamiętać, iż regulując rzekę, wpływamy nie tylko na dane miejsce, ale również i na to, co dzieje się poniżej przekształconego odcinka.
Spienione wody Potoku Służewieckiego
Fragment brzegu po zejściu wielkiej wody